Prawie jak „ Z Archiwum X”
- Szczegóły
- Nadrzędna kategoria: Aktualności
- Pabijan_R
- Odsłony: 83
15 maja uczniowie klas 4-6 wyruszyli w kierunku województwa świętokrzyskiego, aby odwiedzić zamek Krzyżtopór w Ujeździe. Od kilku dni pogoda przypominała raczej jesień (z rodzaju tych mało przyjemnych) niż wiosnę, a nocą poprzedzającą wyjazd deszcz lał jak z cebra, ale na zbiórkę przybyliśmy pełni nadziei, że może peleryny przeciwdeszczowe nie będą potrzebne.
Gdy dotarliśmy do celu podróży, naszym oczom ukazał się wspaniały widok – zamek, a właściwie to, co z niego pozostało. Pani przewodnik oprowadziła nas po ruinach, przedstawiając historię tego miejsca, a ta ze względu na liczbę tajemnic i zagadek z pewnością nadawałaby się na jeden z odcinków „Z Archiwum X”. Właściciel zamku, Krzysztof Ossoliński herbu Topór słynął z zamiłowania do symboliki i astrologii, czemu dał wyraz w ufundowanej budowli, która była największym kompleksem pałacowym w Europie przed budową Wersalu, a po jego powstaniu nadal najnowocześniejszym (z systemem ogrzewania i kanalizacją). Do dzisiaj, mimo że możemy podziwiać jedynie ruiny (niestety pełną świetnością kompleks cieszył się podobno jedynie 11 lat, a wznoszono go ponad 20), budzi zachwyt i zdumienie. Podczas zwiedzania mieliśmy szansę zatańczyć w dawnej sali balowej, co prawda nie był to taniec dworski, ale belgijka, zabrakło również odpowiednich strojów, jednak ważny jest sam fakt. Mogliśmy również własnoręcznie przygotować pamiątkę w postaci gipsowej płaskorzeźby, którą każdy mógł pomalować według uznania. Ci, którzy nie mieli jeszcze okazji zwiedzić zamku, mogą poszukać informacji o tym niesamowitym miejscu chociażby na stronie https://www.zamkipolskie.com/krzyztopor/krzyztopor.html lub https://krzyztopor.org.pl/.
W tym dniu odwiedziliśmy jeszcze Połaniec, w którym 7 maja 1794 r. Tadeusz Kościuszko podpisał dokument znany jako „Uniwersał połaniecki”. Weszliśmy także na kopiec usypany na pamiątkę tego wydarzenia i noszący nazwę od nazwiska naczelnika powstania.
Około 18.30 powróciliśmy do Lewniowej. Mimo szarych chmur towarzyszących naszej wyprawie właściwie skończyło się na obawach, chociaż Lewniowa powitała nas deszczem.
Oprac. Ewelina Matus